wyobraz sobie taki dzien. wstajesz rano i stwierdasz ze pierdolisz.
postanawiasz sobie: nie pije, splify i z fify tez odpada.
bezwzgledny syf, szkoda zdrowych opcji, mala przerwa Rafał.
dzis i mnie to zlapalo.
dobra. niech i tak bedzie, fajnie nawet. sie czlowiek wzmocni, witaminy bedzie jadl, sie odtruje troche, lepiej sie poczuje.
a z drugiej strony barykady, pomaranczoweczka w lodowce sie chlodzi, cytrynka przegryza sie ciagle ze spirytusem w szafie, a skapki landrynkówki stoja gdzies w sloiku na blacie w kuchni, rum, gin i bayleys leza w szafie. kusi kusi.
i jak tu czlowieku sie powstrzymywac.
ale mnie glowa napierdala, huhu.
stary joint 'ina rub style' dla was.
poniedziałek, 19 listopada 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
porzuć.
i zobaczysz.
głowa też nie będzie boleć.
(:
pakuj wszystko i leć na pocztę adres znasz, u mnie sie nie zmarnuje :D
wojtus, daj adres na gadu, to mysle jakas cytrynoweczke podesle : D
Prześlij komentarz