poniedziałek, 19 listopada 2007

hohoho, ta jasne

wyobraz sobie taki dzien. wstajesz rano i stwierdasz ze pierdolisz.
postanawiasz sobie: nie pije, splify i z fify tez odpada.
bezwzgledny syf, szkoda zdrowych opcji, mala przerwa Rafał.

dzis i mnie to zlapalo.
dobra. niech i tak bedzie, fajnie nawet. sie czlowiek wzmocni, witaminy bedzie jadl, sie odtruje troche, lepiej sie poczuje.

a z drugiej strony barykady, pomaranczoweczka w lodowce sie chlodzi, cytrynka przegryza sie ciagle ze spirytusem w szafie, a skapki landrynkówki stoja gdzies w sloiku na blacie w kuchni, rum, gin i bayleys leza w szafie. kusi kusi.
i jak tu czlowieku sie powstrzymywac.

ale mnie glowa napierdala, huhu.



stary joint 'ina rub style' dla was.

3 komentarze:

Agata i Pepe pisze...

porzuć.

i zobaczysz.

głowa też nie będzie boleć.
(:

Wojciech Augustynowicz pisze...

pakuj wszystko i leć na pocztę adres znasz, u mnie sie nie zmarnuje :D

potfur pisze...

wojtus, daj adres na gadu, to mysle jakas cytrynoweczke podesle : D