niedziela, 16 grudnia 2007
The Pick, the Sickle and the Shovel
ciemno za oknem, ciezka glowa, sucho w ustach, dobry humor, kaptur na glowie i gravediggaz na sluchawkach. jej, uwielbiam, bardzoo.
bluza przesiakla siarka, a w forcie colomba bylo slychac chichot belzebuba. gorzko zlocisty smak, pierdolniecie gitar i wokalu.
anetka! 100 percent pure [same złe rzeczy]. w styczniu powtorka, ale wtedy z kamera.
czas na galicyjskiego grzanca, a co!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz